Inter wczorajszego południa zafundował wielu kibicom niemałe doznania okołozawałowe. Nerazzurri w dramatycznych okolicznościach wygrali 2:1, ale wynik spotkania mógł być zgoła inny, gdyby Henry wykorzystał rzut karny po faulu Darmiana z 100. minuty spotkania.
Ten trafił jednak w słupek, dobitka również minęła światło bramki strzeżonej przez Yanna Sommera. Instynktownie radością wybuchł Federico Dimarco, na którego głowę spłynęła lawina nienawiści w social mediach. Na tyle duża, że postanowił się do niej odnieść.
Świętowałem? Tak, świętowałem i to bardzo. Bez obrażania nikogo, bez brzydkich gestów. Świętowałem zwycięstwo, strach który minął i uniknięcie nerwów.
Sport jest wspaniały również z tego powodu. Niestety jest również surowy i okrutny dla tych, którzy są wtedy po drugiej stronie. Przepraszam, jeśli ta radość wybuchła instynktownie tuż przed Thomasem Henry, który właśnie spudłował karnego, a ja świętowałem przed nim. To było instynktowne, jestem całkowicie szczery.
Niektórzy mogą powiedzieć, że to nie było miłe i pewnie mają rację, ale nie chciałem nikogo urazić. W rzeczywistości po końcowym gwizdku, zanim uściskałem kolegów z drużyny, poszedłem najpierw uściskać jego. To samo zrobili w szatni moi koledzy z drużyny.
To jest sport. Wygrywamy, przegrywamy, świętujemy, płaczemy, a na koniec przytulamy się. Mówię moralistom, aby krytykowali mnie do woli, ale patrzcie na wszystko, co robię na boisku, a nie tylko na to, co pasuje do waszej narracji. Dziękuję.
Thomas Henry otrzymuje natomiast w kierunku swojej osoby, jak i całej jego rodziny, pogróżki śmierci.
Do wszystkich ludzi, którzy myślą, że znają się na futbolu lepiej niż ktokolwiek inny i obrażają moją rodzinę życząc jej śmierci - mam nadzieję, że pewnego dnia odnajdziecie spokój w swoim małym życiu. Błędy są częścią sportu, więc będę kontynuował pracę, aby być lepszym niż wcześniej. Jednego dnia wygrywasz, jednego dnia przegrywasz, jednego dnia strzelasz gola, jednego dnia popełniasz błąd.
Takie jest moje życie jako piłkarza i jestem dumny, że mogłem strzelić drugiego gola w karierze na San Siro po tym, jak zerwałem więzadła i rozpocząłem karierę piłkarza dopiero w wieku 15 lat we francuskiej ostatniej lidze.
Co Cię nie zabije to Cię wzmocni. Głowa zawsze wysoko, oczy zawsze wpatrzone w przód. Zawsze celuję wyżej.
Wyświetl ten post na Instagramie
Komentarze (11)
Życzyć komuś śmierć że ktoś nie strzelił karnego. Baggio nie strzelił w finalnie mistrzostwa świata 1994. Gdzie ten świat zmierza
Chyba inną dyscyplinę zawsze oglądam bo absolutnie bez wyjątku po wszystkich w/w przypadkach widzę zawsze radość nierzadko całej drużyny.
W mojej opinii słabe zachowanie
Przesadnie sie nad tym rozczulamy.To nie przedszkole.